Ring bokserski
3 grudnia 2024
Ennebeurgen, mieszkamy w jednej z brył przy kościele. Dzwonnica zaczyna dawać znać o sobie od piątej rano. Wtedy wybija pięć gongów. Potem wybija co kwadrans dwa gongi, cztery na półgodzinę, w pełną godzinę najpierw obębnia osiem za minione kwadranse, potem wybija godzinę odpowiednią ilością uderzeń mniejszego dzwonu, a następnie repetuje dużym dzwonem. W weekendy jest jakiś inny system, ale nie ma mnie przeważnie w okolicy, więc jeszcze go nie znam. I tak grzeje bez końca. Ponoć uskuteczniono nawet ankietę wśród społeczeństwa, ale siedemdziesięciu procentom przepytywanych hałas nie przeszkadzał. Przyzwyczajenie się do złego zapachu zwykle trwa u mnie pół godziny (nos jak u francuskiego pieska ;) do hałasu, jak się okazuje, miesiąc. Teraz słyszę wyłącznie w porze obiadu i podchodzę do jazgotu już bez spiny.
Dziwne tutaj były roraty, któregoś dnia wyszli na miasto dzwonnicy z dzwonami jakie noszą szwajcarskie krowy. Szli kolumnam, żółwikami składającymi się z kilkunastu osób identycznie ubranych, czterech w rzędzie i w kilku w kolumnach, i co krok następowało potrząsanie dzwonem. W odstępie pięćdziesięciu metrów szła kolejna taka formacja "żółwik" i znów co krok to gong. Tak oto zliczyłam do sześćdziesięciu, a w tle grzmiał nasz kościelny dzwon, jakby nasz kościół i ten drugi na horyzoncie czyli w Bouchs, urządziły sobie zawody.
Sfilmowałam i zziębnięta postanowiłam wrócić do mieszkania i tutaj nastąpiło zderzenie z rzeczywistością w postaci zamkniętego skrzydła drzwi balkonowych, tak czystego, że niewidocznego. Budynek zadrżał, a mój nos przeszyła fala bólu.
Kilka dni później spotkaliśmy się z Nat. Jarek z podrapanym nosem po treningu, ja ze spuchniętym. Minęły dobre dwie godziny, zanim Nat spoglądając nam kolejno w oczy zapytała: "co z wami jest nie tak?"
Wtedy przypomniałam sobie słowa Kazika: "Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni..." i nie przestaję nucić ;)
Do spisania,
Katarzyna Sikora Borowiecka
Komentarze
Prześlij komentarz