Moje pandemiczne pamiętniki w oryginale. Część czwarta.
9 marca 2020 Facebook usunął mój post z covidem w hasztagu. Ciekawe, kiedy ogłoszą pandemię. W wieczornym dzienniku widzę relację z Włoch i prześmiewczy reportaż z posiedzenia szwajcarskiego parlamentu: zamiast tradycyjnych trzech pocałunków w policzki posłowie trącają się łokciami. „Teraz tak będziemy się witać”, mówi uśmiechnięty polityk dziennikarzowi. We Włoszech liczba zakażonych bije rekordy. Śledzę statystyki: ponoć chiński wirus jest piekielnie zakaźny, zostaje na powierzchniach, najdłużej na metalu, wystarczy dotknąć klamki i podrapać się po twarzy, żeby to złapać. Boję się, że szpitale się zapchają. Nikt nie zgłosiłby się do lekarza z sezonówką, ale media tak trąbią o chińskim wirusie, że teraz każdy z gorączką i objawami grypy będzie w panice walił do szpitala, omijając lekarza rodzinnego, choć to zwykle on jest lekarzem pierwszej instancji. Czy szpitale wytrzymają taki napływ chorych? Czy będzie miejsce dla Nat, gdyby ją dopadło? Zastanawiam się, w co zainwestować, żeby pie