Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2020

Katar bezobjawowy

Obraz
  29 listopada 2020     Sąsiedzi rzucili się na Szwajcarię, bo ta otwiera na zimę wyciągi narciarskie i całą infrastrukturę.  Wypowiada się Włoch odpowiedzialny za zamknięcie tamtejszych ośrodków. Zdaje sobie sprawę, że pasjonaci narciarstwa pojadą do Szwajcarii, a żeby zapobiec eksodusowi rozważane jest zamknięcie granic z Austrią i Szwajcarią.      Jarek zrobi sos holenderski do ryby, powołuje się na autorytet: Alex French guy, inżynier z wykształcenia, z powołania kucharz i popularny YouTuber, usprawnia przepisy kulinarne.  Jarek jest nim zachwycony.  Tłumaczę, że nie da się zrobić sosu holenderskiego w cztery minuty, ale nie wierzy. Przy kolacji postanawia odciążyć mnie w kuchni.      Filety z okonia umyłam i wysuszyłam, kalafior na gazie dojdzie za 15 minut. Zostawiam Jarka z sosem i termosem, do którego przeleje produkt i wracam przed komputer. Jarek uruchamia blender, nie wytrzymuję, zbiegam szesnaście stopni, sugeruję żeby zamiast  rozdrabniacza użył trzepaczki. Niepotrzebnie s

Do następnego morsowania

Obraz
  28 listopada 2020      Dzisiaj otworzyli nasze lodowisko dla publiki. Wcześniej działało, ale wstęp na nie miały tylko dzieci z klubów sportowych o ile nie przekroczyły trzynastego roku życia. Władze Berna rozważały przeznaczenie lodowisk na kostnice, gdyby w szpitalach zabrakło miejsc. Już wiem dlaczego młodsze dzieci mogły jeździć, a starsze nie. Dla większych nie byłoby miejsca na lodzie między trumnami.       Idziemy morsować. Nat w drodze na lodowisko minęła plażę i donosi nam, że tam jest policja. Pytam czy policja wywleka ludzi z jeziora, żeby się nie przeziębili. Nat śmieje się, nie wyklucza takiego scenariusza, ale śpieszyła się i nie mogła się przyjrzeć. Zaraz się dowiemy.  Pas dla rowerów jest zablokowany przez radiowóz, z koguta na dachu migają niebieskie światła. Schodzimy na plażę. Z baru policjanci odbierają tacki z rybą i frytkami na wynos.      Możemy wleźć do jeziora! Fale jak cholera, woda rozpryskuje się o kamienny pomost i schody, wieje wiatr. Znajomi są już w wo

Co zrobiłem nie tak?!

Obraz
    To zdjęcie jest z The Guardian.    27 listopada 2020      Przed oczami mam scenę: YouTuber szlocha, właśnie dostał wynik testu. Wynik jest pozytywny! Facet jest tak przerażony, że ledwo udaje mu się wydusić z siebie pojedyncze słowa. Co zrobił nie tak?! Nie wychodził z domu, chyba że musiał. Zawsze nosił maskę, nie przekraczał bezpiecznego dystansu, mył ręce. A jednak złapał, zalewa się łzami. Wprawdzie nic mu nie dolega, ale wynik jest pozytywny. Sprawdził dwa razy. Jest pozytywny! Niech to szlag, pozytywny! I znów zastanawia się, co zrobił nie tak. Jak mógł być taki głupi, głupi, głupi!      Ilu takich zawstydzonych ludzi ostatnio spotkałeś i skąd wzięło się to samobiczowanie?      Zgadza się Covid jest wyjątkowo wredny prawdopodobnie wszyscy się zarazimy, albo już złapaliśmy bakcyla. Jedni bardzo cierpieli, inni mieli katar. Nie twierdzę, że nie należy się obawiać, ale jakie jest prawdopodobieństwo, że przeniesiemy się do lepszego świata. Przepatrzyłam dzisiaj ze sto różnych sta

Chamonix we łzach

Obraz
  26 listopada 2020      W wiadomościach nadają reportaż z Chamonix. Wiadomo już, że Macron nie otworzy na Święta wyciągów narciarskich, restauracji, barów ani innych nieodzownych dla życia instytucji. Na opustoszałej promenadzie zebrała się grupka restauratorów. Starsza pani płacze, wielkie jak groch łzy spływają po masce, jej restauracja stoi na skraju bankructwa. Łysy facet, dobrze zbudowany sportowiec twierdzi, że żona chce od niego odejść, sam czuje się "odfacecony", bezsilny w obliczu rządowych obostrzeń. Rozumie, że skoro nic nie może zrobić, ani się postawić, żona ma prawo wątpić w jego męskość.      Czytam, że dwudziestoczteroletnia fryzjerka i trzydziestopięcioletni restaurator popełnili samobójstwo. We francuskich szpitalach lekarze ratują stu trzydziestu sześciu niedoszłych samobójców.  Ludzie wyszli na ulice, mają dość izolacji. Reporterom nie wolno filmować scen potyczek z policją. Jest już na to paragraf.       Uwielbiam Chamonix za zwykle panujący w mieście zg

Ten co nie przyszedł.

Obraz
25 listopada 2020           Dzisiaj obchodzę imieniny. Mama dzwoni z życzeniami:  - Co robisz? - pyta. - Odsalam bakłażany. - Co? - dopytuje się. - Na godzinę przed pieczeniem posypuję plastry bakłażana solą i czekam, żeby puściły sok. Wtedy nie są gorzkie - wyrzucam słowa w tempie karabinu maszynowego.       Spróbuj tak szybko nadawać i to wyraźnie, to jest świetne ćwiczenie na dykcję :)       Mama życzy mi, żeby wszystkie moje projekty udały się i to w stu procentach, żebym nie straciła energii, poczucia humoru i co najważniejsze, żebym trzymała się zdrowo. Śmiejemy się jeszcze i wygłupiamy przez pół minuty. Połączenie ze Szwajcarią jest za drogie na kieszeń polskiej emerytki, standardowo po minucie urywam rozmowę, obiecując, że za chwilę oddzwonię. Mama dorzuca jeszcze raz "Trzymaj się zdrowo". To jest nowość w naszych relacjach. "Trzymaj się zdrowo" powtarzają znajomi i sąsiedzi. "Kocham cię!" słyszę od ludzi obojga płci.  No tak, wkrótce wszyscy umrze

Świąteczne porządki

Obraz
 21 listopada 2020      Dzwoni Mia potrzebuje kogoś, kto posprząta jej dom i ogród. Zastanawiam się, ale nikogo takiego nie znam, chyba że… I tu wpadam na genialną myśl: Nat mogłaby się tym zająć, przypilnuję jej, a w razie czego trochę pomogę.      Nat chce tę robotę! Jest szczęśliwa, że Mia jej zaufała. Pakujemy worki na śmieci, na kompost, narzędzia ogrodnicze, rękawice takie i takie, środki czystości, szmaty, kalosze i Jarka, który przerażony ogromem przedsięwzięcia postanawia nam asystować.      Podjeżdżamy pod dom. Podjazd wyłożony jest płytami chodnikowymi, a spomiędzy nich sterczą gigantyczne chwasty. Jakim cudem tak urosły w cieniu rozrośniętych krzaków, których gałęzie wiją się po ziemi. Efekt psują wyschnięte liście, którymi usłane jest podjazdowe runo. Przed oczami mam obrazki z Czarnobyla: blokowisko i ogromniaste drzewa, które powrastały się w ściany budynków. Tylko spokojnie, powtarzam sobie w myślach i wysyłam Nat po klucze. Sympatyczny, dobrze utrzymany starszy pan tow

Dzieci w klatkach

Obraz
  20 listopada 2020      W wiadomościach telewizyjnych radzono nam jak w erze obowiązkowych maseczek zaradzić problemowi zaparowanych okularów. Istnieją gotowe produkty, którymi przeciera się szkła, ale można i pianką do golenia. Są specjalne szkła, które nie parują. Można przykleić maseczkę do nosa plastrem - metoda praktykowana przez medyków. Rekomenduje się noszenie soczewek. Można też, co staje się popularne na fali Covid, pozbyć się wady wzroku operacyjnie.       Właściwie sam fakt, że spod maseczki paruje, jest zastanawiający. Co jest w naszych oparach? Czy jest na sali wirusolog?      Słucham opowieści matki mieszkającej w Nowym Yorku. W klasach zainstalowano pleksiglasowe kabiny, jedna cela przypada na jedno dziecko. Nauczyciel biologii z okularami na nosie, maseczką zakrywającą twarz i na to wszystko jeszcze zaciągniętą przyłbicą pootwierał wszystkie okna. Jeżeli komuś jest zimno niech założy kurtkę.       Do domu wpada Nat, opowiadam jej o tym wietrzącym klasę nauczycielu. Na

Niech żyją morsy!

Obraz
  19 listopada 2020      Idziemy zjeść lancz na plaży. To świetny pretekst, żeby pobyć na świeżym powietrzu. Zresztą nie ma wyboru, ostatnio nie mam czasu na drobiazgowe sprzątane domu, a lokale są pozamykane.      Alan wychodzi nam na przeciw i tu następuje czas na "obwąchiwanie się". Nie boi się i po szwajcarsku pocałuje mnie trzy razy w policzki? A może boi się trochę i poda mi dłoń? Lub tylko stukniemy się łokciami?       Alan wpatruje się w nas, a my w niego, upływają sekundy, a kiedy wreszcie podchodzę bliżej, przytula się i wita po szwajcarsku. Cudnie jest się z tobą spotkać, Alan!      Woda w Jeziorze Genewskim jest krystalicznie czysta, widać na dnie kamienie i białe muszelki osiadłe na piasku. Nad lustrem wody unosi się kilkucentymetrowy obłok pary.      W jeziorze na naszych oczach moczy się kilkunastu ludzi: jedni przepływają kilkanaście metrów,  inni tylko stoją zanurzeni po szyję. Na drugim planie szaleniec, wlokąc za sobą żółtą bojkę już trzeci raz przemierza d

Ostatnia wieczerza

Obraz
1 listopada 2020      Przed południem wybieramy się do lasu na grzyby . O dróżniam tylko prawdziwki, których nie zauważyłabym nawet gdybym na  nie nadepnęła. W sobotę,  w ramach nauki, do północy oglądam na YouTubie filmik i instruktażow e dla grzybiarzy amatorów . D o kuchni wchodzi Jarek i wyznaje, że zna się na grzybach. Serio?! A skąd? Rodzice ciągali go od najmłodszych lat do lasu. Zastanawiam się, czy mnie podpuszcza. Opcja, że tak niewiele wiem o facecie, z którym dzielę życie od ćwierć wieku nie mieści mi się w głowie. Może zaczęliśmy sobie powszednieć i chce wzbudzić moje zainteresowanie?!      Ekspert Jarek prowadzi mnie do lasu zacienionego wysokimi iglakami. Tereny są tutaj górzyste. Po ostatnich huraganowych wiatrach zwaliło się sporo drzew. Wspinamy się po stromych zboczach, ślizgając po omszałych skalniakach potykając o konary obalonych drzew. W baśniowej krainie szukamy grzybów. Jest ich w brud! Gdzieniegdzie pojedyncze, czasem w grupach, mienią się dziesiątkami

Atak paniki

Obraz
  17 listopada 2020      Szwajcarski fenomen polega na tym, że Covid atakuje kantony francuskie i włoskie, a w niemieckich go prawie nie ma. Może wydawać się to logiczne, bo sąsiadując z zakażoną Francją i Włochami łatwiej się zrazić, ale dlaczego sąsiadujący z włoskimi i francuskimi kantonami nie zrażają się mieszkańcy kantonów niemieckich?      I tutaj na scenę wchodzi socjolog. Twierdzi, że frankofoni są hipochondrykami i z każdą dolegliwością lecą do lekarza, a testują się na potęgę. 10 sierpnia 2020      Piąty dzień urlopu, za dwa dni Jarek i Nat wracają z Polski. Przez całe popołudnie koszę trawniki, żeby pokazać, jak pracowicie spędzałam czas. Nie wiem dlaczego czuję się winna, przecież mam prawo przynajmniej raz w roku pobyć sama. Nazywam ten urlop detoksem od rodziny. Tylko co to za detoks, skoro Jarek i Nat wydzwaniają do mnie po kilkanaście razy dziennie, a jeżeli nie dzwonią, to podsyłają swoje focie.      Dzwoni Jarek, stwierdza, że brzmię jak lord Vader. Faktycznie coś je

Klient w krawacie jest mniej awanturujący się

Obraz
 16 listopada 2020      Wpadam na pocztę objuczona kartonami z Zalando. "Pocztówka", śliczna dziewczyna z burzą kasztanowych włosów uśmiecha się do mnie wielkimi piwnymi oczami. Uświadamiam sobie, że zapomniałam założyć maskę. Szczerzę się ucha do ucha, grzebiąc w torebce w poszukiwaniu maseczki.      - Wie pani - zagaduje wesoło piękność zza lady - klient w masce przeważnie zachowuje się jak gbur.        J ak u Barei, myślę, tylko odwrotnie, bo to klient w krawacie jest mniej awanturujący się.       Po wczorajszych ekscesach  gimnastycznych z Nat bolą mnie mięśnie, o których istnieniu zapomniałam. Zapomniałam, bo kiedyś wkuwałam ich nazwy na pamięć jako niedoszły adept akademii medycznej. Żeby dostać się na tę w Szczecinie zabrakło mi jednego punktu. Zaproponowano mi studia w Białymstoku, ale po śmierci taty skurczył nam się budżet, więc nie pojechałam. Z braku laku zdałam tego roku kolejny egzamin wstępny  i dostałam się na transport morski na uniwerku w Szczecinie. Tam też

Atak genewczyków

Obraz
15 listopada 2020      W naszym kantonie, vaud zamknięto restauracje i puby, można brać na wynos ; zaryglowano także siłownie i baseny. Nat nie ma gdzie spożyć nastoletniej energii. Lubi ćwiczyć w towarzystwie, więc stanowię towarzystwo "na wynos". W trakcie dzisiejszego treningu dla twardzieli, bo Nat jest twardzielem, w dodatku w szczycie formy, stwierdziła, że tak bardzo ją wszystko boli, że przestała już odczuwać ból. Dobrze, że nie wyraziłam na głos mojej opinii. Przez napinanie mięśni przez dwadzieścia minut w tempie kardio, połowę czaszki przeszywa świdrujący ból. Chodzę po ziemi trzydzieści lat dłużej niż moja twardzielka i mam nadzieję, że nie uszkodziłam sobie niczego na stałe.      Ćwiczyć i jeść musimy w domu, ale przynajmniej nie zamknęli nam żadnych sklepów. Za to w kantonie genewskim pozamykano usługi i sklepy nieodzowne do przeżycia.      Media prześcigają się w reportażach na temat oblężenia naszego kantonu przez g enew czyków . Przywożą nam Covid z najbardz

Czerwona strefa

Obraz
Sobota 24 października 2020      Wczoraj cała Polska objęta została strefą czerwoną. Kolega, który wpadł do mnie po jabłka mówi, że ludziom po siedemdziesiątce zakazano wychodzić z domu. Spławiam go i biegnę zadzwonić do mamy.       Boję się, że bez działki i możliwości wychodzenia z domu mama straci chęć życia. To nie Covid ale pandemia strachu zabije moją mamę. Już i tak stała się kłębkiem nerwów. Odczekuję piętnaście dzwonków, ale mama nie odbiera telefonu stacjonarnego, co może oznaczać, że nie ma jej w domu, lub zrobiła sobie coś złego. Jezu, jak w ogóle taka myśl, mogła mi przejść przez głowę!!!!      Komórki mama nie odbiera, ale to akurat jest standard. Albo nie słyszy dzwonka, albo znów przełączyła się na pocztę głosową. Jeżeli chodzi o telefon komórkowy mama niczego nie jest w stanie się nauczyć. Przez kilka godzin łażę w tę i z powrotem, wydeptując nowe ścieżki w ogrodzie.      Wieczorem wreszcie dodzwaniam się do mamy. Właśnie wróciła z działki. Jest rozszczebiotana i szczę

Może je sobie zebrać w lesie

Obraz
31 października 2020     Macron zamknął Francję. Szkoły i zakłady pracy są czynne, ale bez potrzeby nie należy oddalać się od domu dalej niż na kilometr.  Jedziemy na covidowe zwiady. Pojedynczy spacerowicze nie mają na twarzach masek. Na parkingu przed supermarketem panują pustki mimo pory obiadowej. Zwykle pracownicy biur i budów oblegają kolejki przy kasach, zaopatrując się w kanapki i sałatki na wynos. Zarówno w Szwajcarii jak i we Francji pracownicy mają co najmniej godzinną przerwę obiadową.      W supermarkecie sprzedają maski. Na opakowaniu widnieje informacja, że zahamowują dziewięćdziesiąt osiem procent bakterii. A przecież wirusy są znacznie mniejsze od bakterii! Przed czym więc chronią te maski?      Regał z czapkami, rękawicami i paskami jest zasłonięty taśmą. Francuzi będą musieli przetrwać zimę w opadających portkach.      Na kasie pan Tomek, postawa i wygląd bramkarza z klubu nocnego, nawet łysina się zgadza. Z urodzenia Polak wychowany w Czechach, kalecząc Polską mowę

W jednym ascendencie

Obraz
Zdjęcie dzięki uprzejmości Krzysi Kurkowskiej. Dziękuję, kochana. 10 października 2020      Lecę z Nat do Berlina. Choć mamy już wydrukowane karty pokładowe, postanawiamy być na lotnisku dwie godziny przed odlotem. J est siódma rano , kiedy p odjeżdżamy przed halę. Zwykle o tej porze są tutaj tłumy: biznesmenów spokojnym krokiem zmierzających bezpośrednio do bramek  i objuczonych bagażami turystów pośpieszających luzaków w garniturach. Tym razem na parkingu "kiss and fly" panują pustki. Z budynku dworca kolejowego do hali podchodzi dwóch młodych mężczyzn z lekkimi plecakami.      Jarek żegnając się z nami, odgraża się, że prawdopodobnie za dzień dwa możemy się go spodziewać w Szczecinie, bez nas zanudzi się w samotny długi tydzień.      W hali lotniskowej panują pustki. Bez kolejki przechodzimy przez kontrolę bagaży i pustym korytarzem maszerujemy do kafejki napić się kawy, ale głównie po to, żeby pozbyć się masek. Na dworze nie obowiązuje nas maskowanie, w pomieszczeniach

In vino veritas

Obraz
5 listopada 2020 Z powodu drugiej fali Covid zamknięto w kantonie genewskim sklepy i usługi, które nie są nieodzowne do życia. Teraz wszyscy jeżdżą się strz yc do sąsi adującego kantonu vaud.  W wiadomościach wypowiada się fryzjerka, która musiała zaryglować salon w Genewie. Koleżanki z vaud poprosiły ją , żeby przyjechała  do vaud i im pomogła, bo nie wyrabiają się z obsługą przyjezdnych z Genewy.      Siedzimy z Peggy w restauracji, na dworze panuje osiemnaście stopni, więc wyb rałyśmy taras. Sommelier poleca nam wino do obiadu. S zwajcarskie wina w karcie są tak niszowe, że ich nazwy nic Peggy  nie mówią, choć jest ekspertem. Degustujemy po lampce . N ie bardzo!  Może lepiej francuskie?   Sommelier staje na głowie, żeby sprostać gustom Peggy. W końcu decydujemy się na konkretną markę, na lampki tego wina nie sprzedają, niech będzie butelka, jesteśmy duże. Wino zostaje odkorkowane, kosztujemy po lampce. Nie jest najlepsze, za młode, pozostawia w ustach gorzki posmak . Przy drug