Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2025

Sztuczna Inteligencja

Obraz
Wybraliśmy się na spektakl teatralny. Dialogi dęte, przez cały akt utwierdzaliśmy się w przekonaniu, że główny bohater jest kretynem. Serio, trzeba było na to tyle czasu? W drugim akcie połączonym z trzecim, trwającym podobnie jak pierwszy czterdzieści pięć minut akcja już trochę przyśpieszyła, ale i tak nie mogę wymazać spod powiek widoku aktorskiej trzydziesto... czterdziestoletniej obwisłej męskiej dupy poznaczonej celulitiem.  Układając się do snu obiecałam sobie solennie, że sama napiszę scenariusz dramatu. O trzeciej nad ranem, w drodze do toalety, strąciłam z komody w sypialni butelkę perfum. Z hukiem roztrzaskała się w drobny mak, a wokół skorup powstała aromatyczna kałuża. Jarek starł co się dało, ale nie wiele wskórał. W try miga przenieśliśmy się do pokoju na piętrze. Zapach przedniej Chanel wciąż roznosi się po całym domu, a w gardle mam aromatyczną kluchę. Jakby tego było mało rano u optyka odebrałam nowe progresywne okulary. Muszę się do nich przyzwyczaić, ale na...

Ahoj przygodo!

Obraz
Któregoś tam dnia lutego 2025 (Nie miałam czasu skończyć tego wpisu wcześniej, dokończyłam dzisiaj) Z wyciągu na pobliskie Klewenalp tradycyjnie już rozciąga się widok na Jezioro Czterech Kantonów. Pod sobą widzę nidwaldzkie Beckenried, na drugim brzegu rozciąga się  Kanton Shwyz, z lotu sokoła po prawej zobaczyłabym Uri, a po lewej Lucernę. W wyciągu roznosi się charakterystyczny zapach kremów przeciwsłonecznych. Dojeżdżamy do pierwszej stacji, potem kombinacją orczyków docieram do kolejki w postaci ławek. Wykonuję kilka zjazdów do kolejki ławkowej i z powrotem. Jeździ się tak sobie, wciąż jestem w trakcie rehabilitacji w ramach leczenia ubiegłorocznej kontuzji. Wykonałam pełen szpagat w deszczu, poślizgując się na studzience. Zaszpanowałam na niemieckim w kozaczkach na wysokich obcasach. To był mój pierwszy i ostatni szpagat w życiu. No więc zjeżdżam i podjeżdżam już po raz czwarty wyciągiem, kiedy w kieszeni mojej kurtki rozdzwania się telefon. Żeby go wydobyć, muszę zdjąć rękaw...