Atak genewczyków





15 listopada 2020


    W naszym kantonie, vaud zamknięto restauracje i puby, można brać na wynos; zaryglowano także siłownie i baseny. Nat nie ma gdzie spożyć nastoletniej energii. Lubi ćwiczyć w towarzystwie, więc stanowię towarzystwo "na wynos". W trakcie dzisiejszego treningu dla twardzieli, bo Nat jest twardzielem, w dodatku w szczycie formy, stwierdziła, że tak bardzo ją wszystko boli, że przestała już odczuwać ból. Dobrze, że nie wyraziłam na głos mojej opinii. Przez napinanie mięśni przez dwadzieścia minut w tempie kardio, połowę czaszki przeszywa świdrujący ból. Chodzę po ziemi trzydzieści lat dłużej niż moja twardzielka i mam nadzieję, że nie uszkodziłam sobie niczego na stałe.

    Ćwiczyć i jeść musimy w domu, ale przynajmniej nie zamknęli nam żadnych sklepów. Za to w kantonie genewskim pozamykano usługi i sklepy nieodzowne do przeżycia.

    Media prześcigają się w reportażach na temat oblężenia naszego kantonu przez genewczyków. Przywożą nam Covid z najbardziej skażonego miasta w Europie. Najpierw pokazywany jest sznurek aut z genewską rejestracją, a następnie wywiady z zawstydzonymi kierowcami. Po buty dla dzieci przyjechał facet w wieku licealnym, a także starzec, którego latorośle mają conajmniej cztery krzyżyki na karku.

    Przy wejściach do sklepów stoją młodociani sprzedawcy i opryskują nam dłonie płynem do dezynfekcji. 

„Pański kolega oblał mnie tym od stóp do głów pięć metrów wcześniej", buntuję się. Zza maski nie widać zaciśniętych zębów, ale gówniarz przewierca mnie wściekłym wzrokiem. Ta butelka ze spryskiwaczem dała mu władzę o jakiej nigdy nie śnił. 


Do spisania,

Katarzyna Sikora Borowiecka

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

To już jest oficjalne

Jak nie płacić za benzynę w Szwajcarii

Ring bokserski