Atak paniki

 





17 listopada 2020

    Szwajcarski fenomen polega na tym, że Covid atakuje kantony francuskie i włoskie, a w niemieckich go prawie nie ma. Może wydawać się to logiczne, bo sąsiadując z zakażoną Francją i Włochami łatwiej się zrazić, ale dlaczego sąsiadujący z włoskimi i francuskimi kantonami nie zrażają się mieszkańcy kantonów niemieckich?

    I tutaj na scenę wchodzi socjolog. Twierdzi, że frankofoni są hipochondrykami i z każdą dolegliwością lecą do lekarza, a testują się na potęgę.


10 sierpnia 2020

    Piąty dzień urlopu, za dwa dni Jarek i Nat wracają z Polski. Przez całe popołudnie koszę trawniki, żeby pokazać, jak pracowicie spędzałam czas. Nie wiem dlaczego czuję się winna, przecież mam prawo przynajmniej raz w roku pobyć sama. Nazywam ten urlop detoksem od rodziny. Tylko co to za detoks, skoro Jarek i Nat wydzwaniają do mnie po kilkanaście razy dziennie, a jeżeli nie dzwonią, to podsyłają swoje focie.

    Dzwoni Jarek, stwierdza, że brzmię jak lord Vader. Faktycznie coś jest nie tak z moim oddechem. Już wcześniej to zauważyłam i przepisałam sobie dwugodzinny seans jogi. Myślałam, że ćwiczenia pomogły. Teraz mam wątpliwości.

    Rano odbieram kolejny telefon od Jarka, wciąż nie podoba mu się to moje oddychanie. Wybieram się na rower, żeby się dotlenić. Jedzie mi się wspaniale, przedłużam trasę o kolejnych trzydzieści kilometrów. Czuję się bosko! Wracam do domu i w przypływie energii koszę ostani trawnik. A kiedy wpycham wielgaśną kosiarkę pod górę, sama nie podjedzie, zepsuła się skrzynia biegów, w kieszeni dzwoni telefon. Jarek stwierdza, że brzmię strasznie! A jak mam brzmieć, skoro pchałam kosiarkę!!!

    Jarek każe mi zrobić covidowy test, wracają za dwa dni do domu, więc lepiej, żebym się zbadała. Nie, nie chodzi o ich dobro, ale moje, bo brzmię jak ktoś z obustronnym zapaleniem płuc. Odkładam słuchawkę i idę popływać w jeziorze. Wracam do domu i na telefonie widzę dwadzieścia osiem nieodebranych połączeń od Nat. Oddzwaniam. Nat bliska łez błaga mnie, żeby zrobiła sobie test. Łażę w tę i z powrotem po domu i ogrodzie, jestem wściekła na terrorystów. Odbieram kolejny błagalny telefon od Nat: - Mamo, martwię się o ciebie… No i chciałabym pojechać na obóz żeglarski! - dodaje płaczliwym tonem.

    Idę do szpitala na test. Teren tutaj jest górzysty. Wspinam się truchtem, byle szybciej dotrzeć w zacienioną aleję. Z nieba leje się żar, po remontowanej jezdni toczy się walec, od świeżo wylanego asfaltu śmierdzi smołą, a w powietrze wzbija się pył i dym. Wdycham cuchnące opary. Serce bije jak dzwon, chce wyskoczyć z piersi. W szpitalu, mimo że w poczekalni są jeszcze cztery osoby, od razu biorą mnie na izbę przyjęć. Ciśnienie mam 176 na 136, gorzej, że serce tłucze się z prędkością 120 uderzeń na minutę i puls się nie obniża. Przebrana w szpitalną koszulę z kosmicznej tkaniny pocę się jak w saunie. Podłączona do maszyny diodami nie mogę sięgnąć do torby po butelkę wody. Ciśnienie 195/155! Jestem w izolatce, naciskam dzwonek, ale nikt nie przychodzi. Wnosząc z hałasów dobiegających zza drzwi przywieźli rannych z wypadku samochodowego.

    Ciśnienie 203/163! Na puls wolę nie patrzyć. Odpychając się ręką od ściany i jakiejś maszyny  podjeżdżam łóżkiem do torby i ciurkiem wypijam półtora litra wody. Cudem jakimś udaje mi się nie zerwać z siebie diod. Mijają dwie godziny. Wchodzi lekarz. Nie chce podać mi dłoni, bo przepisy. Ciśnienie 120/80, ciekawe dlaczego spadło, facet jest cholernie przystojny. 

    Nie, nie mam kaszlu, tym bardziej suchego, zawrotów głowy brak, nie tracę równowagi, tylko świszczę.

    Zrobią mi test na Covid i jeszcze jeden, żeby upewnić się, że nie mam zapalenia płuc. 

    Wypuścili mnie ze szpitala. Nie mam zapalenia płuc. Po kilku godzinach przychodzi ma mail negatywny wynik na Covid. To może być uczulenie na trawy.

W szpitalu spędziłam bite siedem godzin. Ilu jeszcze histeryków marnuje czas lekarzy, zastanawiam się.


Do spisania,

Katarzyna Sikora Borowiecka





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

To już jest oficjalne

Jak nie płacić za benzynę w Szwajcarii

Ring bokserski