Król szczurów



 17 grudnia 2020

    Jak zwykle mam na uszach słuchawki, Marek Kondrat aksamitnym głosem sączy mi do ucha "Króla Szczurów" Jamesa Clavella. Wchodzę do sklepu. Witam się, sprzedawczyni coś do mnie mówi, wyłączam słuchawki: 

    - Na ubrania mamy 30 proc na rabatu, na torebki 40 itd. 

    Dziękuję i włączam słuchawki. Marlow cierpi na gangrenę tylko Król może uratować jego rękę. W sklepie jest gorąco jak w saunie, temperaturę podgrzewa maska i idąca za mną sprzedawczyni. Zdejmuję płaszcz. W sali na parterze nie znajduję niczego interesującego. Marlow odrzeka się od czci i wiary. Wyłączam słuchawki. Sprzedawczyni:

- Na tę bluzkę mogę pani dać większy rabat. - Podsuwa mi pod nos jedwabie. 

- Potrzebuję grubego swetra. -  Dziękuję i wbiegam po schodach na pierwsze piętro. 

Nie lubię, jak ktoś za mną łazi. Włączam słuchawki. Ksiądz i pozostali przyjaciele Marlowa są wstrząśnięci, proszą go, żeby się opamiętał. Sprzedawczyni jest obok. Wyłączam słuchawki.

    - Czy mogę powiesić w kabinie pani płaszcz? 

    - Och, jakże pani miła - mówię i oddaję jej płaszcz. 

    Wieję do trzeciej sali i włączam słuchawki. Marlow musi wydostać się poza obóz jeniecki, żeby odzyskać trzydzieści tysięcy jednostek płatniczych potrzebnych na zakup brylantu.

    Sądząc po ruchu warg, sprzedawczyni mówi. Wyłączam słuchawki.

    - Uwielbiam jak te ubrania równo wiszą. - Poprawia wieszak, którego przed chwilą dotknęłam.

    - Wspaniale! - chwalę i włączam słuchawki.

    Marlow dobiega do siatki z drutów kolczastych i mdleje. Ja z naręczem ciuchów, zakręcam i kiedy już mnie nie widać, pędzę na złamanie karku do drugiej sali. Do Króla zgłasza się facet od diamentu. Za mną biegnie sprzedawczyni. Wyłączam słuchawki. 

    - Zaniosę te ubrania do pani kabiny - mówi i wyrywa mi wieszaki z lumpami.

    Włączam słuchawki. Facet od brylantu zajmuje się również nielegalną dostawą leków dla tych jeńców, których na nie stać. Król prosi o surowicę dla Marlowa. Do pośrednika dociera, że bez… 

    - Powiesiłam ubrania w tej kabinie, w której wisi pani płaszcz - informuje sprzedawczyni.

    Chcę wiedzieć, co będzie dalej, idę do kabiny. Zasuwam zasłonę i cofam mp3-kę. Do pośrednika dociera, że bez…

   -  Czy wszystko w porządku? - Głos dochodzi zza kotary.

    Międlę w ustach przekleństwa, po czym zalotnym tonem mówię:

    - Ależ tak, kochaniutka, zapraszam do środka, jakby pani chciała zobaczyć mnie całą.

    Z drugiej strony dobiega cisza. Włączam słuchawki: Do pośrednika dociera, że bez Marlowa Król nie jest w stanie zapłacić z brylant. Zobowiązuje się dostarczyć leki i bandaże, a na początek sam zajmie się pacjentem!


Do spisania!

P.S.  Na autostradzie prowadzącej do Genewy stoi wielka tablica świetlna, zwykle publikowane są na niej komunikaty drogowe. Wczoraj widziałam informację, że jeżeli w aucie znajdują się więcej niż dwie osoby, muszą mieć maski.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

To już jest oficjalne

Jak nie płacić za benzynę w Szwajcarii

Ring bokserski