Zwożenie



 

10 sierpnia 2021

A dalej to już było jak w serialu "Policjanci i Policjantki".

Hałda ziemi na parkingu przed moim domem przykuła uwagę sąsiadów. Padały pytania: "Po co ci tyle i skąd masz?".

Między zwożeniem taczek, a raczej biegiem za taczkami, bo cała sztuka polega na hamowaniu, żeby mnie te taczki nie powiozły. A powieźć mogły, bo bieganie za taczkami, w trzydziestosześciostopniowym upale po stoku pochylonym pod kątem czterdziestu stopni, mogłabym przypłacić udarem słonecznym, zawałem, a w przypadku niewyhamowania na czas zdruzgotaniem kośca. I tak sobie biegam na przemian wachlując łopatą, żeby napełnić taczki, a co wracam na parking to czeka tam na mnie jakaś sąsiadka. Więc wyjaśniam, że poszłam na budowę i załatwiłam, a ilekroć rozmówczyni jest Szwajcarką  to pyta: "Jak to poszłaś i tak zwyczajnie załatwiałaś?" i dziwią się, że poszłam, że zwyczajnie i że się udało. Sąsiedzi nie podchodzą, ich już wyćwiczyłam w noszeniu zakupów po tym zboczu. Czy mogę pani pomóc, Madame? 

- Ależ oczywiście! - pieję w zachwytach i mrugam poczernionymi rzęsami. 

A chłop pomaga, no trudno sam zaproponował, więc nosi mi te zgrzewki wody. A było nie pytać! ;) 

No cóż… Samo życie, jakby powiedziała trzyletnia Nat. Widać taczek wozić nie chcą, więc żaden chłop, nawet ten obleśny babiarz od białego psa, co to zawsze zagaja: "Czy było się pływać i jaka woda", nie ośmiela się odezwać. 

Więc zwożę, zwożę i zwożę, a końca nie widać. Teraz cudowną odskocznią od taczek wydaje się opróżnianie szaf i znoszenie rzeczy do piwnicy. Kocham opróżniać szafy, lumpy nie znikajcie! Czasem muszę sobie odpocząć.

C.d.n.

Do spisania!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

To już jest oficjalne

Jak nie płacić za benzynę w Szwajcarii

Ring bokserski