Powrót z Gryzonii


 

13 września 2021

W drodze powrotnej z Gryzonii poznaję Michelea. To jest pierwszy dzień, w którym nie da się zjeść posiłku wewnątrz restauracji o ile nie posiada się paszportu sanitarnego. 

Z sałatką i butlą soku pomarańczowego zajmuję stolik na parkingu. Michelle z identycznym menu pyta czy może się przysiąść. Przystojny jest z kompletem białych zębów,  a stalowo niebieska koszula w gadzi deseń podkreśla jego opaleniznę. Chętnie się godzę, w towarzystwie zawsze lepiej smakuje. Podskórnie czuję sympatię do Michelea, jesteśmy braćmi w walce przeciw opasce z  gwiazdą Davida.  Żadne z nas nie ma paszportu sanitarnego, dlatego jemy na dworze.

Między kolejnymi kęsami, oburzam się, że my, szarzy ludzikowie, potrzebujemy paszportów sanitarnych jeżeli na siłowni ćwiczy więcej niż 30 osób, podczas gdy 246 członków szwajcarskiego parlamentu tłoczy się na sali obrad bez potrzeby posiadania papierów! 

Przecież te paszporty sanitarne to jest kaganiec dla całej ludzkości! Bo co jeżeli za kilka miesięcy okaże się, że dwie dozy szczepionki nie wystarczą i trzeba będzie brać kolejne? Wtedy zaszczepieni też staną się niezaszczepieni i tak to ma trwać do końca życia? Już zawsze będziemy funkcjonować w stanie permanentnego strachu w dodatku pod pełną kontrolą biurokratów?!

Słonko zagląda nam w talerze, mamy szczęście do pogody, na termometrze 24 stopnie, wieje lekki wietrzyk.

 Michele się śmieje, mówi, że jestem naiwna. U nich we Francji rząd też nie potrzebuje paszportów, w Niemczech jest identycznie, Michele jest zorientowany, bo prowadzi interesy tu i ówdzie. Te ciągłe testy, patyki ładowane do nosa, podrażniły mu śluzówki. Dzisiaj się nie testował, bo boli go nos i coraz częściej krwawi. Opowiada, że jego siostrzenica wczoraj  powiła córeczkę. Dzidzia w dwie godziny po narodzinach została poddana testowi na Covid. Do maleńkiego noska włożyli jej, ten cholerny, patyk! Michele nie panuje nad sobą, do oczu cisną mu się łzy. 

Poklepuje mnie po ramieniu, mówi że mam się trzymać. Po posiłku rozjeżdżamy się w różne strony świata. Może kiedyś znów wpadniemy na siebie na jakimś parkingu przy stacji benzynowej. Trzymaj się Michelle i nie wymiękaj!

Do napisania!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

To już jest oficjalne

Jak nie płacić za benzynę w Szwajcarii

Ring bokserski