Pałac szejka




 18 stycznia 2022


Opowiadałam już pewnie, że od kiedy przestałam się bać Covida, moją nową obsesją stało się oglądanie domów. Muzea, kina i teatry były zamknięte, ze znajomymi widywałam się przez rzeczkę w ogrodzie, za to dzielni sprzedawcy domów gotowi byli przybić mi piątkę i oprowadzić. Postanowiłam wyprowadzić się z bliźniaka. Oglądanie zwykle zaczynam od ogrodu, bo to na nim zależy mi najbardziej, dom znajduje się na drugim planie. Nie musi być duży, ważne jest, żeby był samodzielny. Chcę domu w wolnej zabudowie, ale co znajduję, a to jest za daleko od jeziora, centrum miasta, szkoły, dworca. Dom okazuje się za duży, ogród za mały. Albo stałam się zbyt wybredna, albo co gorsza podświadomie nie chcę rozstać się z nową obsesją.

Znów zobaczyłam dom, nie chciałam, ale bo długiej wymianie maili z pośrednikiem dałam się namówić. Ogród za mały, za to dom okazał się rezydencją dubajskiego szejka. Do ogromnego salonu schodziło się po trzech stopniach z nakrapianego zlotem marmuru. Salon z podłogą wyłożoną białym lśniącym marmurem, przez ogromne panoramiczne okna spoglądały na mnie ośnieżone szczyty Alp, słońce uśmiechało się odbijając w lustrze Jeziora Genewskiego. Drzwi między salonem a potężnym holem po wysunięciu ich ze ściany okazały się być barwnym witrażem utkanym ze szkiełek w kształcie rombów. Po lewej stronie znajdowała się biblioteka z drewnianym regałem wbudowanym w ścianę, książki lśniły się na niej jak diamenty za sprawą słońca wpadającego przez wielkie okno. Po prawej kuchnia, biało zielona. Po barokowych schodach z mahoniowego drewna dostaliśmy się na piętro. Byłam w takim szoku, że nie odnotowałam, ani ilości sypialni, ani ich wielkości.  Zachorowałam na ten dom! Jarek skądś się tam pojawił i i zaczął narzekać: ten dom jest dla nas za duży, po cholerę ci taki dom, tu prawie nie ma ogrodu. Nie słuchałam go! Dom mnie oczarował. Musiał być mój! Już zaczęłam kombinować jak szybko pozbyć się bliźniaka, najlepiej bez pośrednika, na jaki okres wziąć kredyt hipoteczny i wtedy się obudziłam.

Dwa dni temu w dzienniku telewizyjnym wypowiadał się jeden z naszych siedmiu prezydentów. Dziennikarka z buzią wypełnioną wielkimi zębami (taki typ urody) rzuciła się na niego, miałam wrażenie, że zaraz wbije mu kły w szyję. Chodziło o to, że Austria i  Francja wprowadzają obowiązek szczepienia. Włochy też dla ludzi powyżej pięćdziesiątego roku życia. Przyjaciółka z Włoch opowiadała, że niezaszczepieni będą musieli płacić jednorazową karę za niezaszczepienie w wysokości stu Euro. A teraz wracam do szwajcarskich wiadomości : Co na to Szwajcaria, w jaki sposób chce karać niezaszczepionych? Zdaniem prezydenta już są ukarani, bo nie mogą wchodzić np. do restauracji. Czy Szwajcaria wprowadzi obowiązek szczepień? Zdaniem prezydenta nie. 

Gdzie się podziały te hymny w sprawie szczepienia, pochwały dla nowych technologii, zachwyty nad szczepionkami. Czyżby szczury uciekały z tonącego okrętu?

Teraz czekam aż zębatej wywietrzeje kolejny booster (ulatnia się po czterech miesiącach) i ciekawi mnie, ile tych boosterów jeszcze weźmie, ile ma w sobie pary,  żeby utrzymać status wiecznie zaszczepionej.

Do spisania!

Komentarze

  1. Kasiu marzenia są po to by je spełniać, pal sześć ogród.)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani Katarzyno, ależ mamy podobne sny :-) Ten, o którym Pani pisze już sie ziścił w mojej głowie i rzeczywistosci, i powiem szczerze: dobrze ze sie Pani obudziła :-D
    Ja nie miałam tego szczęścia i zamieszkałam w domu "szejka", a potem z tej złotej klatki spoglądałam tęsknie w dal po horyzont nad miastem, którego widok rozpościerał sie z tarasu i zastanawiałam sie, od którego pietra zacząć dzisiejsze sprzątnie "marmurowych" powierzchni.
    Na dziś dom szejka został sprzedany i Bogu za to wielkie dzięki .... Nigdy więcej (!) , ani jednego metra kwadratowego powierzchni, ponad to co, potrzebuje ja i moja najbliższa rodzina. A goście (?) ... jak sie zjawia to będę sie zastanawiać. Kropka.
    A co do boosterow i przymusów - bądźmy dobrej myśli, ze te pandemiczny strach sie musi skończyć i wiele na to wskazuje, ze już sie zaczęło. Cierpliwości, idzie ku lepszemu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahaaha śmieję się, bo mnie też przeraziła wizja sprzątania tamtego pałacu. Ledwo ogarniam nasz domek, bo sprzątać domu nie lubię. Co innego ogród, w nim mogłabym spędzić życie. Dom odkurzam w ramach potrzeb i możliwości i to głównie z powodu kici, nie dość, że się z niej sypie to jeszcze pełni, z własnej woli, funkcję niszczarki do papieru ;)
      A codo gości, najlepiej wspominam czasy narzeczeństwa, kiedy mieszkaliśmy w dwupokojowym mieszkanku. Wszystko było na wyciągnięcie ręki i wszystkiego wystarczało nam po jednym: umywalki, wanny, toalety. Gości nocowaliśmy w hotelu, to się kalkulowało taniej, niż mieszkanie na większym metrażu.
      Co do Covid, zaczynam się niecierpliwić. Staram się sobie to wszystko racjonalizować, ale wciąż trąci mi to plandemią, a nie pandemią. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

To już jest oficjalne

Jak nie płacić za benzynę w Szwajcarii

Ring bokserski