Żarcie z kotła, biegówki, szwajcarskie referendum



 

13 lutego 2022

Obfity lancz, na który składał się ryż jaśminowy; piersi  kurczaka, pokrojone w kostkę, przysmażone na maśle; plus grzyby, coś między prawdziwkiem, a pieczarką, po azjatycku nieco gumowate, obsmażone też na maśle, wraz z szalotkami, duszonymi w bulionie, podlane białem winem, a po odparowaniu doprawione śmietaną. 

- Smakuje jak żarcie z podawane z kotła w kantynie szkolnej-  podsumowuje Nat. 

Gotowałyśmy rozszczebiotane, wpadając na siebie w malusieńkiej kuchni, w  mieszkanku wielkości chusteczki higienicznej. Mieszkanku w bezpośrednim sąsiedztwie torów kolejowych, gdzie wesołe czerwone pociągi przejeżdżają co pół godziny. W mieszkanku na przeciwko hangaru ratraków. Ratraki wyruszają na równanie stoków o 17.15, pociągi kończą kursować około pierwszej nad ranem, żeby wznowić ruch po czterech godzinach, tj. o 5 tej nad ranem. W efekcie, kiedy ustaje ruch pociągów, zaczyna się zjeżdżanie ratraków na bazę. Obracam się w łóżku z boku na bok, już trzecią noc, a dźwięki zjeżdżania i przejeżdżania mieszają się w jedno i modlę się o przynajmniej godzinę snu, a ten nie nadchodzi. Bez charakteryzacji mogłabym odegrać rolę wampira w niskobudżetowej produkcji, w wysokobudżetowej wolą ładniejsze sztuki. Mam worki pod oczami, kłopoty z zachowaniem równowagi, brakuje mi energii.

Zaraz po lanczu wybrałyśmy się z Nat, wciąż trawiąc posiłek, na długi spacer, żeby wypożyczyć narty biegowe. Facet w wypożyczalni, uśmiechnięty za maską, uczynny i uprzejmy jak wszyscy Gryzończycy, zapytał o poziom zaawansowania. Ogromne, wyznałam, po raz pierwszy i ostatni biegałyśmy na nartach 9 lat temu. Wybrał nam buty, muszą być od pół do centymetra za duże, kijki dopasowane co do centymetra do wzrostu i narty dopasowane do wagi. Deski szerokości szczoteczki do zębów! Ledwo się wpięłam, runęłam jak długa, a tłum pod wypożyczalnią unisono wydał westchnienie.  Grzejemy, Nat płynie jak łyżwiarka figurowa, ja nie dość, że ledwo idę, ślizgając się jak wilk od zająca po lodowisku, to jeszcze wywracam się co pięćdziesiąt metrów. Co rąbne, ktoś wzdycha. Mówię do Nat, że wszyscy się na mnie gapią, działam na ich emocje, współczują mi, jestem gwiazdą. Nat poprawia: raczej rozgwiazdą. Mija dobra godzina, kiedy sponiewierana upadkami, poobijana, obolała i rozczochrana jak szczotka klozetowa doświadczam olśnienia: człowiek może wywrócić się nieograniczoną ilość razy, aż w końcu następuje moment, kiedy nie jest w stanie podnieść się o własnych siłach. Nat idzie mi w sukurs. 

W drodze powrotnej nie tylko się nie wywracam, ale jestem w stanie prześcignąć Nat. Nie boję się zjazdów z górek, choć te narty nie mają ostrych krawędzi, nie da się nimi przyhamować. Rozgryzłam biegówki. Hamuje się za pomocą kijków. Nie nogi, ale gównie grzbiet i ramiona pracują na biegówkach.


Wyniki dzisiejszego referendum w Szwajcarii:

- Przeciwko dotowaniu mediów państwowych opowiedziało się 55 procent społeczeństwa.

- Za tym, żeby nieletni nie mieli dostępu do reklam papierosów opowiedziało się 57 proc.

-  Przeciwko zniesieniu opłaty skarbowej opowiedziało się 63 proc.

- Przeciwko zakazowi eksperymentów na myszach opowiedziało się 79 proc.


Do spisania, 

Katarzyna Sikora Borowiecka



 




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

To już jest oficjalne

Jak nie płacić za benzynę w Szwajcarii

Ring bokserski