Akcja Ukraina

 



14 marca 2022


Wczoraj na lotnisko w Genewie przyleciała trzydziestosiedmioletnia Tania z rodzicami. Uchodźcy z Ukrainy. Mieliśmy ich odebrać razem i przewieźć do ośrodka dla azylantów, ale po długich dyskusjach zostałam wyeliminowana z gry. Nasze auto jest za małe dla pięciu dorosłych pasażerów. Z Tanią pozostawałam w kontakcie za sprawą naszej szalonej przyjaciółki, o przyjaciółce powiem później, na razie rozmawiam z Tanią. Uciekła ze wschodu Ukrainy do Kijowa, ale i tam ją ta wojna dopadła. Rodzice Tani, emeryci, którzy na stare lata pobudowali dom z sadem, na wschodzie Ukrainy, chcieli mieć święty spokój, ale się nie doczekali. Tania namawiała ich przez cztery pięć dni, żeby dali się wywieźć z kraju. Wreszcie ulegli. Tania ma tajemnicze powiązania i udało jej się dojechać do granicy z Polską, na której prawie nie było ludzi. Stamtąd zabrał ich polski autobus i dowiózł do Warszawy. Z Warszawy dolecieli do Genewy. Następnie agent Jarek przerzucił ich pod Neuchâtel. Jak się na miejscu okazało zadrutowanego drutem kolczastym ośrodka dla uchodźców, na który składało się kilka długich trzy cztero piętrowych bloków. Na szczęście dałam im koce i masę żarcia, więc noc przetrwali w cieple i z pełnymi żołądkami. Musieliśmy się śpieszyć, Szwajcaria na razie jest gotowa przyjąć tylko 60 tys ukraińskich uchodźców. Za kilka dni zaprosimy naszych Ukraińców na czaj, na razie ogarniam sytuację kanapek dla uchodźców na polsko-ukraińskiej granicy. Grunt, że Tania jest już spokojna i bezpieczna. Robotę ma zdalną, musi pracować po rosyjsku, bo to jest jedyny język jaki na razie zna. 

Czego Jarek dowiedział się na temat sytuacji na Ukrainie: z relacji Wołodii wynika, że Rosjanie wybierają sobie kilka domów w dowolnej miejscowości i zabijają po kilku mieszkańców. Wołodia dostał broń, mimo że jest już leciwy, przez kilka dni chodził z tym karabinem, po czym ci, którzy mu tę broń wręczyli, wpadli do niego i kazali broń oddawać. Okazało się, że ochotników w wieku poborowym zgłosiło się tylu, że teraz brakuje dla nich broni. 

A teraz wracam do szalonej przyjaciółki. Uzbierała gigantyczną kasę w Szwajcarii i zawiozła towar pod ukraińską granicę. Tam dary tajemniczym korytarzem wjechały na Ukrainę. Ona sama zahaczyła jeszcze o Przemyśl gdzie natknęła się na masę ukraińskich uchodźców. Między innymi 300 ukraińskich sierot, po czym zapytała czy nie chcę ich adoptować? Nawet nie pytałam czy mówi serio ;) Następnie nasza szalona przyjaciółka zgarnęła w dwa wozy cztery ukraińskie matki i ich siedmioro dzieci, żeby dowieźć tę ekipę do Szwajcarii. Patrz zdjęcie. Cztery ukraińskie młode matki wraz z siedmiorgiem dzieci właśnie dojechały do tego ośrodka, w którym zamieszkała Tania z rodzicami. Wczoraj za pośrednictwem Tani zaklepałam im miejsca, bo kto pierwszy ten lepszy. 

Wracam do moich kanapek pod ukraińską granicę. Monika, która w Lubaczowie spina akcję wciąż jest silna i zaangażowana, nie wymięka. Dostałam od niej filmik z Lubaczowa widać wybuchy po ukraińskiej stronie granicy, aż włos się na głowie jeży.


Do spisania, 

Katarzyna Sikora Borowiecka


P.S. Jeżeli masz kontakt ze szwajcarskimi organizacjami zajmującymi się adopcją dzieci, może podejmiesz się tematu? 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

To już jest oficjalne

Jak nie płacić za benzynę w Szwajcarii

Ring bokserski