Panorama nie Racławicka






Z cyklu: co warto zobaczyć w Lucernie. Panorama Bourbaki jest dziełem Eduarda Cestresa (pracownika Czerwonego Krzyża) i jego dziesięciu malarskich pomocników. Po raz pierwszy wystawiono obraz w Genewie w 1881 roku, a pokazuje on francuską armię, która siłą 87 tys żołnierzy uciekła do Szwajcarii w 1871 pod koniec wojny francusko-pruskiej. Szwajcarzy podkarmili, wyleczyli, tych których się dało i pozwolili osiedlić się tym, którzy chcieli ułożyć sobie tutaj życie. Reszta została odesłana do ojczyzny. Następnie Szwajcaria skasowała Francję za usługi kwotą 12 milionów franków szwajcarskich, a po otrzymaniu zapłaty, odesłała do Francji skonfiskowaną od ich nich żołnierzy broń. 

Obraz został przeniesiony z Genewy do Lucerny w 1889 roku i mierzy sobie 115m szerokości i 9,8 wysokości, po tym jak przycięto go od góry i dołu o jedną trzecią. Obraz miał na celu pokazać humanitarne podejście Szwajcarów, pochwalić działalność Czerwonego Krzyża i poświęcenie lokalnej ludzkości. 

Panorama już sama w sobie robi wrażenie, w trakcie oglądania można posłuchać sfabularyzowanej wersji wydarzeń w trzech językach na przemian (niemiecki, francuski, angielski). Piętro niżej mieści się panoramiczne kino, w którym z animacji dowiesz się jak powstała.

Na parterze budynku znajduje się galeria sztuki, kafeteria i osobno włoska restauracyjka, a w piwnicy kilka sal kinowych z aktualnym repertuarem. 

Polecam z czystym sumieniem.

W drodze powrotnej z Lucerny (20min autem) wracamy przez serię tuneli, część jest bezimienna, ale jeden z nich nosi nazwę Schlund. "Schlund" po polsku ma swój odpowiednik: "trawieniec". Cóż to? Otóż jest to żołądek właściwy krowy. Mieszkamy w kantonie, w którym hodują zwierzęta, głównie mięsne krowy. Otaczają nas już nie pola i winnice, jak w kantonie Vaud, ale wyłącznie łąki. Łąki rozpościerające się na płaskim i porastające strome zbocza gór. Co tę trawę skoszą, oblewają teren obornikiem, żeby rosła nowa. I tak co dwa trzy tygodnie sytuacja się powtarza. Okolica "pachnie" obornikiem, a z wierzy kościelnej co kwadrans bije dzwon. Zawsze jest to dla nas coś nowego, jednak chwilami trudno się z tym pogodzić ;)

 Pozdrawiam z centralnej Szwajcarii!


Do spisania,

Katarzyna Sikora Borowiecka

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Osiem metrów sześciennych

Dziecko mnie spiło

Fajna restauracja w Stans i sklep kolonialny w Kerns