Zupa grzybowa z bazylią
11 lutego 2023
Wpisując tę datę przypomniałam sobie o steku wołowym, ważnym do jutra i już wiem, co będzie na kolację.
A teraz obiecany przepis na zupę z suszonych grzybów, która zapewne niczym nie różni się od tej, którą gotujesz ;) Obym się myliła!
Suszone grzyby wypłukałam i namoczyłam na całą noc we wcześniej ugotowanym na bazie kurczaka bulionie. Wstawiłam gar na gaz, po czym zabrałam się za obieranie i krojenie cebuli, objętościowo było jej prawie tyle co tych spuchniętych grzybów. Cebulę wrzuciłam na patelnię i dusiłam mieszając przez około 20 min, im dłużej tym lepiej, bo dzięki temu cebula robi się słodka (w ten sposób robię zupę cebulową, tyle że wtedy duszę tę cebulę nawet i 40 min, nie trzeba cukru, żeby się skarmelizowała i przyklejała do zębów;)). Zadowolona z efektu zalałam cebulę małą lampką białego wina, które następnie odparowałam. Cebulę wrzuciłam do gara z grzybami i za pamięci dorzuciła też około centymetra sześciennego suszonej bazylii (trzy litry zupy). Podsumowując zrobiłam wszystko co mi przyszło do głowy, żeby przyćmić intensywny smak suszonych grzybów. Zupa doszła pewnie po godzinie, ale dla pewności przedłużyłam czas o kolejne trzydzieści minut. Pachniały i wyglądały jak prawdziwki, pod taką nazwą je też kupiłam, ale cholera wie, nie byłam w stanie przepatrzyć każdego suszoniaka. Następnie przetarłam zupę na miazgę, posiekałam pietruszkę i już chciałam nalewać do talerzy, kiedy okazało się, że nikt już nie jest głodny, bo przesadziłam z ilością hamburgerów.
Na nartach we Francji podali mi zupę grzybową zabieloną śmietaną, posypaną startym parmezanem z wkładką z jajka na twardo, a do tego puszysty biszkopt na mniej słodko. Objętościowo było tego dużo, zupa kosztowała tyle co stek, najadłam się po szyję, a po godzinie znowu byłam głodna ;)
Smacznego i do spisania,
Katarzyna Sikora Borowiecka
Komentarze
Prześlij komentarz