Krowa się zbiesiła. Felieton spod bloku. Część druga.
Zapiski z 29.09.2024, Ennetburgen Jarek znalazł alternatywne buty. Lecimy! Żeby oszczędzić sobie łażenia w deszczu wypadamy na skróty bramą garażową. Z nieba leje wodospadem, trafiamy w środek oberwania chmury, ledwo słychać dzwony przywieszone do szyi gwiazd dzisiejszego popołudnia. Rozchlapując wodę, grzejemy przez pasy i już zza rogu budynku widzę je. Truchtają, a obok nich ubrani w niebieskie koszule maszerują pastuszkowie. Postawni, młodzi mężczyźni, większość z nich ma na głowach kapelusze, z włosów pozostałych spływa deszczówka. O Cię, wśród nich pojawia/objawia się ona: wysoka, szczupła, zgrabna ubrana w koszulę rozpiętą do wysokości wydatnych piersi. Świat wstrzymuje oddech, nikt nie patrzy już na krowy, pasterka mija nas, teraz oczy wgapione są w gruby warkocz upleciony z ciemnoblond włosów tańczący w rytm jej kroków na tle łabędziej szyi. Błękitne koszule przylgnęły do umięśnionych ciał, deszcz spływa po plecach pasterzy. Nie czują zimna. Ciekawe kto komu narzuca tempo marsz