Wiejskie życie

5 czerwca 2025 Wracam z pływania. Tak, pływałam już dwa razy w tym sezonie. Woda w Jeziorze Czterech Kantonów nagrzała się do siedemnastu stopni, co wydaje się akceptowalne, ale z naszej plaży włazi się po schodkach, a potem zeskakuje z głazu na głębokość sięgającą mojej szyi. Nie ma się jak przyzwyczaić więc, się nie szczypię, tylko od razu wskakuję w odmęt. Ziąb przeszywa mnie sztyletem, mrozi mózg i przyspiesza oddech. Z czasem przyzwyczajam się do temperatury, pływanie wydaje się tak naturalne jak oddychanie i wstępuje we mnie radość z bycia tu i teraz. A gdyby groziło mi niebezpieczeństwo, zawsze mogę pomachać :) Mam na tym kąpielisku już sporo znajomych. No więc wracam do domu, jest wieczór, czyżby sąsiad po zmierzchu zakładał okulary? Na wszelki wypadek pozdrawiam. Macha do mnie sąsiadka ze środkowego z trzech balkonów pobliskiego bloku, wcześniej nie machała, to jej pierwszy raz, odmachuję. Wpadam do kuchni, łypię okiem na domek starszej pary, jak zwykle siedzą przy stole...